Zamknij

Dodaj komentarz

Koła Gospodyń Wiejskich na nowym etapie rozwoju: dlaczego warsztaty kulinarne i szkolenia w Ciechocinku realnie wzmacniają KGW

(red) 13:38, 20.11.2025 Aktualizacja: 13:43, 20.11.2025
Skomentuj grafika ilustracyjna grafika ilustracyjna

Koła Gospodyń Wiejskich wróciły w ostatnich latach do centrum życia społecznego polskiej wsi — i to nie jako folklorystyczny ornament, lecz jako sprawne, nowoczesne organizacje, które wypełniają realne luki w lokalnym rozwoju. Widać to twardo w liczbach: w 2025 r. w Krajowym Rejestrze Kół Gospodyń Wiejskich figuruje już około 19 tysięcy KGW, a tylko w tegorocznym naborze o wsparcie statutowe wystąpiło ponad 18 tysięcy kół, które łącznie otrzymały 153,5 mln zł.

Od startu systemu finansowania w 2018 r. do KGW trafiło już ponad 600 mln zł. To nie jest więc chwilowa moda, ale duży i rosnący ekosystem społeczny, który — gdy dostaje narzędzia — potrafi zmieniać lokalną rzeczywistość.

Renesans KGW: skąd się bierze i dokąd prowadzi

Impuls instytucjonalny dała ustawa z 9 listopada 2018 r., która uporządkowała status kół, dała możliwość rejestracji w ARiMR i otworzyła stały kanał finansowania działalności.  Wsparcie nie jest symboliczne: w 2025 r. stawki pozostają jasne i przewidywalne — 8 tys. zł dla kół do 30 członkiń i członków, 9 tys. zł dla kół średnich oraz 10 tys. zł dla największych. Budżet programu w 2025 r. został dodatkowo zwiększony, co pokazuje, że państwo traktuje KGW jako trwały element polityki rozwoju obszarów wiejskich. 

Równolegle nastąpiła zmiana społeczna. Badania nad kierunkami aktywności KGW pokazują, że koła dziś nie ograniczają się do tradycyjnych spotkań czy obsługi wydarzeń gminnych. Coraz częściej wchodzą w obszary edukacji, przedsiębiorczości, promocji lokalnych produktów, krótkich łańcuchów dostaw, a nawet turystyki i działań marketingowych. To rozdroże między tradycją a nowoczesnością jest kluczowe: z jednej strony KGW są depozytariuszkami smaku, pamięci i lokalnej tożsamości, z drugiej — muszą działać w świecie grantów, rozliczeń, mediów społecznościowych i oczekiwań rynku.

Dlaczego właśnie edukacja kulinarna i organizacyjna stała się osią rozwoju KGW

Polska wieś przechodzi transformację, w której jedzenie staje się „językiem” rozwoju. Zjawisko turystyki kulinarnej jest dziś jednym z najszybciej rosnących segmentów turystyki kulturowej. W badaniach i raportach branżowych podkreśla się, że podróżowanie „za smakiem” rośnie globalnie w tempie kilkunastu procent rocznie, a wartość rynku ma w nadchodzącej dekadzie wzrosnąć kilkukrotnie. W Polsce ten trend splata się z renesansem kuchni regionalnej, szlaków kulinarnych i mody na produkty lokalne. Raporty o krajowych szlakach żywnościowych wskazują wprost, że gastronomia i dziedzictwo kulinarne stają się skutecznym narzędziem budowy marki miejsca — od poziomu gminy po region.

W tym układzie KGW są naturalnymi liderkami. Mają dostęp do receptur przekazywanych często od pokoleń, znają źródła surowca, potrafią opowiadać historię potrawy nie jak z folderu, tylko „od środka” — z pamięci domu i wspólnoty. Ale samo posiadanie tradycji nie wystarcza. Żeby lokalna kuchnia stała się produktem społecznym lub turystycznym, potrzebne są trzy rzeczy:

  • umiejętność przekucia przepisu w powtarzalną, bezpieczną technologię,
  • umiejętność pracy z grupą (warsztatowo, edukacyjnie, eventowo),
  • umiejętność pokazania tego światu w atrakcyjnej narracji i w kanałach komunikacji.

Tu właśnie wchodzą profesjonalne programy rozwojowe, takie jak warsztaty kulinarne dla KGW oraz szkolenia dla KGW. Obie formuły odpowiadają na realne potrzeby, które można dziś zobaczyć w większości kół: pragnienie podnoszenia jakości, standaryzacji, pewności w działaniu, a jednocześnie chęć wyjścia poza miejscowy krąg odbiorców.

Co daje KGW dobrze zaprojektowany warsztat kulinarny

Profesjonalne warsztaty kulinarne mają w przypadku KGW sens szerszy niż „nauka gotowania”. To narzędzie wzmacniania roli koła jako lokalnego producenta jakości — społecznej, kulturowej i ekonomicznej. Dobrze poprowadzone zajęcia:

  • uczą technologii potraw w sposób możliwy do powtórzenia w warunkach eventowych lub sprzedażowych (różne partie surowca, większe wolumeny, presja czasu),
  • wprowadzają standardy bezpieczeństwa i higieny, co jest kluczowe przy obsłudze festynów czy cateringu,
  • budują pewność uczestniczek w pracy na sprzęcie gastronomicznym i w organizacji kuchni „na większą skalę”,
  • pomagają zobaczyć własne przepisy nie tylko jako tradycję, ale jako zasób rozwojowy.

To ważne, bo badania nad funkcjonowaniem kół pokazują, że rosnące ambicje KGW często zatrzymują się na prozaicznych barierach: braku doświadczenia w pracy dużymi porcjami, obawach o jakość i bezpieczeństwo, niepewności w rozliczeniach czy w wystąpieniach publicznych. Warsztat jest bezpiecznym „poligonem” do przełamania tych ograniczeń.

Szkolenia organizacyjne: kompetencje, które wzmacniają niezależność

Drugi filar to szkolenia dla KGW, rozumiane szerzej niż pojedynczy wykład. Chodzi o praktyczne kompetencje, bez których koło nie wykorzysta ani swojego potencjału kulturowego, ani dostępnych pieniędzy. Wsparcie statutowe od ARiMR jest realne, ale wiąże się z obowiązkami planowania, dokumentowania i rozliczania wydatków. Do tego dochodzą granty samorządowe, konkursy regionalne, współpraca z instytucjami kultury czy ośrodkami doradztwa rolniczego.

Szkolenia działają więc jak „system operacyjny” dla koła. Pokazują: jak pisać projekty, jak budować budżety, jak planować wydarzenia, jak współpracować z gminą i partnerami, jak prowadzić komunikację w internecie, wreszcie — jak przekuć działanie społeczne w stabilny model aktywności. W literaturze dotyczącej ekonomii społecznej i NGO na wsi podkreśla się, że to właśnie kompetencje projektowe i edukacyjne najczęściej oddzielają organizacje trwałe od tych, które gasną po pierwszym entuzjazmie. 

Ciechocinek jako miejsce rozwoju KGW: dlaczego to działa

Na mapie Polski Ciechocinek jest miejscem szczególnym: uzdrowiskowe miasto z silnym ruchem turystycznym, infrastrukturą hotelową i gastronomiczną, a jednocześnie w naturalnym zasięgu dojazdu dla kół z Kujaw, Pomorza, Mazowsza czy Wielkopolski. Dla KGW to ważne z dwóch powodów.

Po pierwsze, kontakt z miastem o wysokiej „gęstości turystów” pozwala lepiej zrozumieć logikę rynku: czego szukają goście, jak wybierają ofertę, jak reagują na opowieść o regionalnym jedzeniu. Turystyka żywności żyje doświadczeniem, a doświadczenie trzeba umieć zorganizować.

Po drugie, szkolenie w profesjonalnym zapleczu gastronomicznym daje komfort uczenia się na sprzęcie i w warunkach, które odpowiadają realiom dużych wydarzeń. Wiele kół, zwłaszcza mniejszych, działa na kuchniach wiejskich świetlic lub remiz — kreatywnie, ale z ograniczeniami technicznymi. Warsztat w hotelowej kuchni poszerza horyzont: pokazuje ergonomię, logistykę, pracę w zespole, organizację stanowisk, czyli rzeczy, które później przekładają się na spokój i jakość podczas festynów czy imprez gminnych.

Jak wykorzystać dotacje na rozwój — praktycznie, bez rozczarowań

W praktyce wiele KGW finansuje udział w szkoleniach z dotacji statutowych. Tu warto przypomnieć: środki ARiMR mogą być przeznaczane m.in. na działania społeczno-kulturalne, edukacyjne oraz promujące lokalną żywność i tradycję. To oznacza, że inwestycja w szkolenia lub warsztaty kulinarne mieści się w logice programu, pod warunkiem dobrego uzasadnienia w planie działań i prawidłowego rozliczenia. Coraz więcej kół robi to świadomie, bo widzi, że kompetencje zostają w organizacji na lata i procentują przy kolejnych projektach.

Sensowny model wygląda tak: w jednym roku koło przeznacza część środków na rozwój umiejętności (warsztat, szkolenie, know-how), a w kolejnym wykorzystuje je do uruchomienia przedsięwzięcia: wydarzenia kulinarnego, cyklicznych spotkań edukacyjnych, udziału w targach, budowy oferty dla turystów albo współpracy z lokalnymi restauracjami czy szlakami. To domyka obieg: pieniądz publiczny wzmacnia lokalny kapitał kulturowy, a ten wraca jako realna aktywność społeczno-gospodarcza.

Tradycja nie jest muzeum — jest narzędziem przyszłości

Najciekawsze w dzisiejszych Kołach Gospodyń Wiejskich jest to, że potrafią łączyć sprzeczności. Są strażniczkami tradycji, ale żyją w świecie cyfrowym. Posługują się przepisami babć, ale obsługują płatności bezgotówkowe na festynach. Uczą młodzież lepienia pierogów, równocześnie pisząc wnioski grantowe. Ten „paradoks działania” stanowi ich siłę — i dobrze zaprojektowane programy rozwojowe pomagają tę siłę uporządkować.

Dlatego warto patrzeć na warsztaty kulinarne i szkolenia dla KGW nie jak na jednorazową atrakcję wyjazdową, ale jak na inwestycję w lokalne przywództwo. W kraju, w którym wieś nadal jest ogromnym rezerwuarem kultury i kapitału społecznego, liderki KGW są często najsprawniejszymi menedżerkami oddolnej zmiany. Statystyki pokazują, że ich liczba rośnie, a pieniądze publiczne płyną coraz szerszym strumieniem.  Pytanie brzmi nie „czy”, tylko „jak” te zasoby wykorzystać najlepiej.

Ciechocinek — z ofertami rozwojowymi adresowanymi do kół — staje się jednym z miejsc, gdzie ta odpowiedź nabiera bardzo praktycznego kształtu. I to jest dobra wiadomość nie tylko dla samych KGW, ale też dla całego regionu. Bo kiedy koło rośnie w kompetencjach, rośnie z nim wieś, jej marka, jej samodzielność i jej opowieść o smaku. A smak, jak wiemy, bywa najkrótszą drogą do serca turysty, partnera i własnej wspólnoty.

((red))

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

OSTATNIE KOMENTARZE

0%