Zamknij

Wspólnymi siłami uratowali wilka! W pobliżu Ciechocinka został potrącony wilk, zwierzę zostało uratowane

19:52, 05.02.2018 B.B
Skomentuj

Na drodze krajowej nr 91 wilk został potrącony przez samochód. Na miejsce wezwano m.in. myśliwego, który zdecydował o dobiciu rannego zwierzęcia. Na szczęście do tego nie doszło. Szybko okazało się że zwierzę ma tylko skręconą łapę. Wilk został już przewieziony do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Napromku. Tam dochodzi do siebie.

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w minioną sobotę w nocy na drodze krajowej pomiędzy Ciechocinkiem a Toruniem. Na miejsce wezwano policję.

- Zgłoszenie otrzymaliśmy o 22:10. Na 205 km drogi krajowej nr 91 w kierunku Torunia leżał potrącony przez samochód wilk. Nie wiadomo, kto jest sprawcą potrącenia ponieważ sprawca oddalił się z miejsca zdarzenia. Na miejscu pojawił się weterynarz i łowczy, którzy ocenili stan zdrowia dzikiego zwierzęcia. Wilkowi został podany lek uspokajający i z pomocą funkcjonariuszy zostało ono przeniesione poza barierki odgradzające drogę od pobocza - informuje mł.asp. Marta Białkowska - Błachowicz, oficer prasowy w Komendzie Powiatowej Policji w Aleksandrowie Kujawskim.

 

 O szczegółach interwencji poinformował później na swoim profilu FB Marcin Kostrzynski, znany filmowiec i miłośnik przyrody, który 2 lutego brał udział w spotkaniu zorganizowanym przez Grupę Turystyczno - Krajoznawczą działającą przy Miejskim Centrum Kultury w Aleksandrowie Kujawskim. Dotyczyło ono między innymi właśnie wilków, których na Kujawach jest coraz więcej.

 

- Dzień później dwie osoby, które były na pokazie, jechały samochodem z Torunia i zobaczyły na poboczu leżącego wilka. Pojechali dalej, ale zawrócili. Gdy zobaczyli, że wilk oddycha, zadzwonili do mnie. Szybka akcja facebookowo-telefoniczna i pojechałem natychmiast na miejsce. Zawiadomiłem policję, by zabezpieczyła nasze działania. Niestety oni wezwali myśliwych. Myśliwy chciał mnie wylegitymować, następnie podszedł do wilka i go kopnął! Stwierdził, że wilka trzeba dobić, bo zwierzę się męczy - relacjonuje Marcin Kostrzynski

 

Będąc na miejscu zdarzenia pan Marcin wystosował apel na facebooku o pomoc dla chorego zwierzęcia, któremu groziła śmierć. Na szczęście nie pozwoliły na to osoby, które pojawiły się na miejscu, przedstawicielki Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Głuszynku (gm. Topólka), które zapewniły koce, niezbędne do przykrycia zwierzęcia. Udało się także przywieźć klatkę, w której wilk został zabezpieczony. Z relacji przedstawicieli TOZ wynika, że łowczy od początku planował uśmiercenie zwierzęcia.

- Tłumaczenie, że jest to zwierze ściśle chronione, nic nie dawało. Myśliwy chciał uśpić zwierzę aby, jak tłumaczył, zmniejszyć jego cierpienie. Potrzebna była pomoc, żeby przetrzymać je do momentu, aż uzyska fachową pomoc. Nie wahałyśmy się ani przez chwilę, mimo że nie mamy dużego doświadczenia w pracy z wilkami. A czy były momenty grozy? Zdarzyło się, bo wilk w pewnym momencie się obudził. Czekałyśmy z koleżankami na przyjazd stowarzyszenia, gdy zwierzę zaczęło warczeć i próbować uciekać. Na szczęście udało się je zatrzymać i uspokoić - relacjonuje w rozmowie z DDWloclawek.pl  p. Kasia z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Głuszynku.

 Po wielu godzinach męczącej podróży z pomocą przybyło też Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" z Bielska Białej, którego przedstawiciele postanowili pomóc cierpiącemu zwierzęciu. Po przybyciu na miejsce, został włożony do klatki i przetransportowany do zagrody dla wilków w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Dzikich w Napromku w nadleśnictwie Olsztynek. Tam dochodzi do siebie pod opieką leśniczych: Tomasza Kowalewskiego i Lecha Serwotki. Okazało się, że dzikie zwierze miało dużo szczęścia i ma jedynie zwichniętą łapę.

- Rzadko się zdarza, żeby zwierze miało szanse przeżyć kolizję z samochodem. Wilk waży około 30 kilogramów, więc jest stosunkowo mały i w momencie zderzenia z autem ma marne szanse na przeżycie. Nam się zdarza kilka interwencji w roku gdy jest szansa na ratowanie takiego zwierzaka. W sytuacji, gdy na drodze leży zwierzę łowne to częściej wzywa się jednak myśliwych ponieważ zwykle się tym zwierzętom nie pomaga. Sprawy załatwia się szybko. Pod przykrywką ograniczania cierpień po prostu się je zabija. Wzywa się myśliwego z lokalnego koła myśliwskiego, on strzela do zwierzęcia i w ciągu pół godziny nie ma zagrożeń w ruchu drogowym. Nie jestem za tym, żeby wypuszczać "kaleki" do lasu. Jeśli zwierzę nie rokuje nadziei, to trzeba mu ulżyć, ale inaczej jest w przypadku zwierząt o małej liczebności, które można uratować - powiedziała w rozmowie z naszym portalem dr biologii Sabina Nowak ze Stowarzyszenie dla Natury "Wilk".

 Mikołaj, bo takie nadano mu imię, ma trudności z poruszaniem, ale powoli dochodzi do siebie. Po wyleczeniu zostanie przywieziony na Kujawy i trafi do swojej watahy. Jak udało się nam ustalić ma się coraz lepiej. W poniedziałek podniósł się, przeszedł kilka metrów, ponownie się położył i odpoczywa. To dowód na to, że decyzja o tym, żeby go uśpić była jak najbardziej nietrafiona.

Fragment interwencji przedstawicieli organizacji zajmujących się opieką nad zwierzętami został zarejestrowany i opublikowany na Facebooku.
OBEJRZYJ

Daniel Wiśniewski ddwloclawek.pl

(B.B)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

edekedek

0 2

najprościej zabić i po głpocie 15:29, 15.02.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

teklatekla

0 0

rzeczy proste są do d.... 18:19, 02.03.2018


reo

ee

0 1

tylko żeby wrócił na kujawy! 15:30, 15.02.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%