Ustawa odległościowa weszła w życie w połowie lipca. Zapis zakłada, że każdy wiatrak wytwarzający prąd, powinien zostać zainstalowany w odległości nie mniejszej niż 10-krotność jego wysokości od najbliższych zabudowań mieszkalnych. W praktyce oznacza to dystans sięgający nawet 2 km, a zgodnie z podanymi kryteriami pod budowę elektrowni wiatrowych może podlegać jedynie 1 proc. powierzchni kraju.
Specjaliści uważają, że nowa ustawa praktycznie uniemożliwia dalszy rozwój przemysłu wiatrowego, a w Polsce nie ma konieczności budowy elektrowni wiatrowych w tak odległych od siebie lokalizacjach.
Polityka obecnego rządu jest taka, że Polska jako czołowy producent węgla kamiennego w Unii Europejskiej powinna przede wszystkim korzystać z paliw kopalnych. Nasz kraj uplasował się na drugim miejscu w Europie pod względem ilości przyłączonych megawatów z farm wiatrowych (1,26 GW). Obecnie potencjał wiatrowy w kraju szacuje się na 5,6 GW.
Ustawa odległościowa spotkała się z ostrą krytyką przedstawicieli branży energii wiatrowej. Przed jej wprowadzeniem ostrzegało Polskie Towarzystwo Energetyki Wiatrowej i Konfederacja Lewiatan, pod Sejmem odbył się protest zainteresowanych rozwojem OZE w Polsce. Nowa ustawa zdaniem właścicieli farm wiatrowych doprowadzi do zwolnień w tej branży. Mogą one dotknąć nawet ponad 3,5 tys. osób. W perspektywie nowa ustawa spowoduje wstrzymanie planowanych inwestycji, których poziom finansowy szacuje się na około 500 mln zł.
(M.B)(B.B)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz